11 zupełnie bezzasadnej — kwestji pierwszeństwa pod wzglę dem czasu lub stopnia, kwestji uprzedniości. Sądzę jednak że nim się zajmę najnowszemi obrazami Marcoussisa, muszę położyć nacisk na ważność jego utworów młodzień czych. W czasie pełnego rozkwitu analitycznego kubizmu, M arcoussis usiłował przywrócić czynnikowi tonalnemu całe jego dawne znaczenie. Wskutek tego wyegzaltował barwę, uwydatniając jej znaczenie. Jego obrazy na szkle mają szkarłatny odbłysk emalji i świetlaną wspaniałość klej notów. * W r. 1922, Georges Auric, żegnając się z jazzem, komponuje: Żegnaj mi New-Yorku. W r. 1928 Marcous- sis odwraca się od prawowiernego kubizmu, od stylu «Ecole Cubiste» przyjętego na obu półkulach. Ta nagła zmiana, to nie cofnięcie się. Malarz schodzi z uświęconego już toru, aby się zapuścić na nieznaną drogę, aby popróbować nowych eksperymentów, szukać przygód: szukać szczęścia lub nieszczęścia. Marcoussis wyzwala się z dawnej skorupy i odbiwszy się, daje nurka w no man’s land, w leżącą ugorem ziemię, której żaden pionjer jeszcze nie wybadał. Daje sie on wodzić swemu przeznaczeniu, korzysta z cudownych nabytych wiadomości, to prawda. Można go wykryć z chwilą, gdy się tylko na nowo wejdzie w kontakt z jego twórczością. Nikt się nie wy mknie swemu losowi. Nikt się nie może poszczycić tern, że wyszedł poza granice samego siebie. Niemniej pozostaje ostatecznie faktem, że prawdziwą miarę swego talentu wykazał Marcoussis dopiero z dniem, w którym postanowił pozostawić wolną drogę swym skłonnościom naturalnym. Aż do tego etapu swej ewolucji, malarz, opanowany przez poezję, wtłaczał swe tematy i swe motywy liryczne w sztywne granice z góry ukształtowanej formy, odlewu, modelu. W większości jego płócien można było dostrzec konflikt między elementem plastycznym, między rytmem piękna, a magiczną i dramatyczną figuracją. Konflikt ten został usunięty. Marcoussis pojął, że tylko przez wsłucha nie się w głos swego serca dosięgnie swej wewnętrznej prawdy. * Sztuka jego zyskuje na intensywności, to, co traci na umiarze. Marcoussis zarzuca rodzaj konstrukcji, która zawierała interpretacje rzeczywistości, zgodną, jeśli nie z zewnętrznym wyglądem, z prawami kierującemi mecha nizmem oka, to przynajmniej z logiką. Kubizm, to nic innego jak nadnaturyzm, nowe widzenie faktów, podda nych gorączkowej analizie, pewna rekonstrukcja widzial nego wszechświata, pewien styl eliptyczny, tajny kodeks, dający się wyrazić w cyfrach, które wszystkim są znane. Wiem, jak bardzo tego rodzaju sąd może się wydawać dziecinnym i prostackim. Kubizm ma swych fanatycznych kapłanów i kadzicieli, tych, którzy się podają za jedynych posiadaczy klucza tajemnicy, tych, którzy się przyczynili do wytworzenia tej nowej poetyki. Nie odmawiam sztuce Z Wiem jej potencjał przyszłości. Stwierdzam jednak, że aby żyć, aby spełnić swą misję estetyczną, wszelka forma musi się zmieniać i przekształczać. Zjawisko przekształcania się jest pan W M arcoussis przedstawi publiczności na swej najbliższej wystawie, bezskutecznem będzie doszukiwanie się owe go rytmu organicznego, który łączył formy ze sobą, wybijając swą pieczęć jedności płaszczyzny. Niema wcale rymów plastycznych, opartych na assocjacji przed miotów, względnie też i obszarów. Niema żadnych asso- nansów, ukrytych analogji lub powtarzam To naszkico wania linijne. Ostre pismo człowieka, który z siłą wygła* sza swą myśl. Formy przeświecające, które podtrzymuje przestrzenne rusztowanie z nieprzezroczystych płaszczyzn. M «królo- W ob ec w grammami, rytualnemu formułkami, lub też frazą muzycz ną, nikomu nie przyjdzie do głowy pomyśleć o postawio nych i rozwiązanych problemach. Zniszczenie tego, co się przedtem ukochało, może być najstosowniejszym środkiem do zapewnienia życia myśli, która poprzez wszelkie metamorfozy odnajduje swoją sta łą, swój niezmienny punkt, swoją wartość specyficzną. Marcoussis spalił w jasnym płomieniu teorje alliteracji, aby pozostać samym sobą w chwili, gdy się mija przylądek akademizmu, ową skałę rozbijającą rewolucjonistów. Za stąpił on rytm formalny «ruchem figuralnym». Dawniej Tła ; wchodziły Transponuj( Obecnie związki przestrzenne. Wyzwala «próżnię» i odstępy. Tylko założenie poetyczne może nadać jedność obrazowi. Staje się ono jego zasadą energetyczną, jego ideą-siłą, nerwem i prawem rządzącem. Sztuka Ludwika Marcoussisa daje nam jedną z podstaw do wiary i nadzieji (wiara i nadzieja bez celów utylitarnych), gdyż zamiast empiryzmu i racjonalizmu wołał on wybrać formę, na którą doświadczenie nie wy wiera żadnego wpływu, która jest czystym pędem twór czym, wyrazem wzruszenia, czystem ja. WALDEMAR GEORGE