JAN BRZĘKOWSKI.
W e n u s
Należy mówić o rzeczach kwitnących jak kolory
których kokosową włochatość można wyczuć poprzez suknię
i o tych które są wytwornym wytworem
cywilizacji
poco stawić lot Brixa i Costesa
kłamstwa Bremen
rejd Automobilklubu
czy płótna Mondrian?
gdy
puchnie
w rękach rzeczywistość która rozwiesza
nad oczyma
mgłę
czarną mgłę bez miłości
odzianą w różano-cielisty poranek z gumy
Wenus
różanopalca
rozkwitająca wśród czarnych krzyżów
i woni fenolu
pryskająca z nadmiaru żądzy
ciebie sławię
i
noc
noc w oczach rozlewającą się w ołów
noc kwitnącą nad ryżym Paryżem
jaskrawą krawatką z jedwabiu
pragnę twe usta bliżej
ku mnie nachylić i nagiąć
nie mogę
nie mogę myśleć w czerwonym kolorze
nagość jest biała i przeźroczysta
i czysta
R e a 1 n o ś ć
było to wtedy gdy zmęczone miłością aligatory zasypiały w cieniu podróżują
cych kwiatów
(strzegł je przed wielkością ich anioł stróż)
wiatr przysuwał pod powiekę drogi z rodzynek i orzechów, które rozpuszcza
my się w niebo z aluminjum
ludzie nosili serca na łańcuszkach jak zegarki
ludzie....
serca
rybne sny wpływały przez otwarte usta.
Niedojrzały uśmiech
ostracyzm snów pomalowanych na kolor czerwony, na kolor wielkości
i myśl zabiegliwa i słodka jak banan
ależ oczy są koloru nieba, nieba zbudowanego z ostryg
które przystraja słońce, wielkie kurze jajo przemian
nie można być zbyt łakomym — ten półmisek radości
świadczy może o fizycznem zdrowiu - ale to nie to - bowiem
należy wiosnę przez pośpiech w ustach uprosić
i maj zielony jak uśmiech nalać w kieliszki purpurowe